Rozsiadam się wygodnie na kanapie, słuchając rudej prezenterki. A więc pada deszcz ?
Interesujące. Nieprawda.
Wkładam czekoladowy dres, związuje włosy i wybiegam z domu.
A jednak miała racje. Głośna muzyka dudni w uszach, a wzrok przejeżdżających zostawia na mnie ślady politowania. No jakby nie widzieli kogoś biegającego w deszczu?
A jednak miała racje. Głośna muzyka dudni w uszach, a wzrok przejeżdżających zostawia na mnie ślady politowania. No jakby nie widzieli kogoś biegającego w deszczu?
Uginam się, dysząc ciężko. Czarne audi mija moją osobę. Zatrzymuje się, otwiera drzwi i kiwa głową. No chyba sobie jaja robi ! Wystawiam mu środkowy palec i biegnę dalej. A on ?
Jak zawsze swoje. Jedzie za mną, przekrzykując muzykę ze słuchawek. Jezu.
- Ostatni raz. - grożę wsiadając na skórzany fotel. Pieprzony chytry uśmieszek.
Zatrzymuje się pod moim blokiem, wysiadam z samochodu, trzaskam drzwiami i wbiegam po schodach. Tylko. Tylko jest mały problem on biegnie za mną.
- A ty ? Czego szukasz ? - wchodzę do mieszkania, starając się zatrzasnąć drzwi.
Umięśniony, silny siatkarz vs drobna, chuda blondynka. Serio pytacie ?
Wpycha się tyłkiem do mojego mieszkania, zamykając drzwi. Przewracam oczami, czując na swoim mokrym topie jego wzrok. Pies na baby. Napalony pies na baby.
- No chyba kpisz ? - Wybucha śmiechem mrucząc do mojego ucha.
Ej, ej Adela a ty co ? Przed chwilą stał metr od Ciebie.
Łapie mnie w tali przyciskając do swojego umięśnionego torsu. Kurwa, kurwa.
Czyżbym zamieniła nogi na watę ?
Wpija się malinowymi ustami w moje wargi, wtapiając palce w ociekające wodą włosy. Popycha mnie na ścianę, zrzucając z niej obraz. Wpycham w jego uwypuklenie w spodniach dłoń, masując Jego członek. Mruczy mi w usta zsuwając z bioder mokre dresy. Po chwili zupełnie nagą kładzie na stole w jadalni. Wspomnienia ? A jakżeby inaczej, przecież razem wybieraliśmy ten stół. Jeździ językiem niczym po torze rajdowym po całym moim ciele, gryzie twarde sutki, jednocześnie doprowadzając mnie do głośnego orgazmu wpychając i wypychając palec z mojej kobiecości. Wiję się pod nim, sprawiając że na jego twarz wkrada się ten charakterystyczny uśmiech zadowolenia. Wchodzi we mnie z tak wielką delikatnością, jakiej nigdy z nim nie smakowałam. Porusza biodrami, całując moje wargi, oddychając głośno.
Gdzie się tego nauczyłeś Zbyszku ? Tej delikatności, z jaką nigdy bym Cię nie kojarzyła. To ona, prawda ? Twoja żona.
Nie wiem, kiedy po policzkach zaczynają płynąć mi łzy, nie wiem kiedy on odrywa się ode mnie i wpada w histerie szepcząc czy dobrze się czuję, czy nie zrobił mi krzywdy. Widok płaczącej Adeli ?
Nigdy mnie takiej nie widziałeś Zbyszku, nigdy.
Wypycham go zaledwie w samych bokserkach z mieszkania, zatrzaskuje drzwi i całkowicie naga rzucam się na kanapę.
I płaczę.
Tak jak po Jego odejściu.
Do niej.
Do żony.
Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam