- Idziesz do wody panno obrażalska ? - stoi nad moim kocem i muszę przyznać, że wygląda zbyt seksownie.
- Nie.
- Chodź Adela. - łapie moją łydkę i delikatnie nią porusza.
- Pójść mnie sieroto. - skąd on w wieku 17 lat ma tak wyrzeźbiony brzuch?
- Gram w siatkówkę, muszę mieć mięśnie. - odpowiada, jakby czytając mi w myślach. Kiwam delikatnie głową, podnoszę się z koca i idę przed nim kręcąc tyłkiem i wiem, że rozbudzam w nim pożądanie. Ale kiedy się bawić męskimi uczuciami jak nie w tym wieku ?
Tydzień nad morzem minął zdecydowanie za szybko, i już wyjeżdżaliśmy w kierunku Warszawy. Nawet nie wiem, kiedy w ciągu tych 7 dni tak bardzo zaczęło przeszkadzać mi to, że oglądał się za innymi dziewczynami, a lubiłam te momenty na dyskotece, kiedy w czasie tańca trzymał mnie zdecydowanie zbyt blisko swojego ciała. Lubiłam czuć jego oddech na szyi. Te momenty, kiedy wieczorami stawałam w łazience, zdejmowałam ubrania, a następnie przykładałam je do twarzy i wdychałam jego zapach, którym byłam przesiąknięta. Czy byłam nim zauroczona? Zdecydowanie.
Od września naszych rodziców zaczęły łączyć interesy i zdecydowanie częściej rodzina Bartmanów pojawiała się w naszym domu, co łączyło się z częstymi wizytami Zbyszka.
Wtedy też pokochałam siatkówkę, o której opowiadał mi przy każdym naszym spotkaniu.
Któregoś wieczoru, zbliżył się do mnie niebezpiecznie blisko i musną delikatnie moje wargi swoimi. Co się później wydarzyło ?
Coś niespodziewanego, coś nad wyraz zaskakującego. Bo oboje nie poczuliśmy nic.
I tamtego dnia doszliśmy do wniosku, że to tylko przyjaźń. A może aż przyjaźń ?
Uwielbiałam te wieczory, kiedy rodzinne auto Bartmanów pojawiało się na naszym podjeździe. A ja otwierałam się przed nim jak przed nikim innym.
Mówiłam o kompleksach, o tym jak całe dzieciństwo śmiano się ze mnie, jak rodzice wymagali zbyt wiele, jak nie umiałam wyrażać swojego zdania, jak przeżyłam zbyt wczesną śmierć brata. On słuchał, delikatnie tulił mnie do siebie, a ja czułam się totalnie sobą.
Kochałam słuchać jego głosu, który trząsł się, kiedy opowiadał o braku akceptacji samego siebie, o tacie, który zawsze chciał więcej niż Zbyszek mógł dać, o dziadkach, którzy nie potrafili zrozumieć pasji. Godziny, które mijały jak minuty. Wspólnie oglądane filmy, które zawsze kończyły się zdecydowanie za szybko.
Mijały minuty, godziny, miesiące, lata, a ja wiedziałam że jest to przyjaźń jedyna w swoim rodzaju.
W dniu moich 20 urodzin powiedział, że wyjeżdża grać do Włoszech. Czy byłam smutna ? Może trochę, ale z drugiej strony wiedziałam ile to dla niego znaczy.
W 2007 roku Zbyszek Bartman udał się na swoje tułaczki po świecie* do Politechniki Warszawskiej wrócił w 2011 roku. I wtedy znów miałam przy sobie przyjaciela.
Ale dużo się zmieniło. On się zmienił, z dwudziestoletniego chłopaka w dwudziestoczteroletniego mężczyznę. Był bardziej umięśniony, pewny siebie, przystojniejszy i w dziwny sposób zaczął na mnie działać.
A ja ? Powróciłam do swoim blond włosów, schudłam i zauważyłam, że Zbyszek zaczyna zwracać uwagę na moją kobiecą stronę.
---------------------------------------------------------------------------------------------
* trochę pozmieniałam siatkarską drogę Bartmana na potrzeby bloga :)